Rodzimy się z krzykiem. Z buntem dorastamy. W szalonym pędzie życia gubimy ponad miarę cenne perełki czasu, ścigając marzenia niedościgłe, chwytając chwile nieuchwytne...
— Halina Ewa Olszewska

niedziela, 21 grudnia 2014

ADWENTOWE OCZEKIWANIE


           Adwent to czas, w którym my, chrześcijanie,  mamy uświadomić sobie, że oczekujemy na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Dlatego trzeba wyciszenia, spojrzenia do swojego wnętrza, odpowiedzenia sobie na ważne pytania: kim jest dla mnie Jezus...? co by powiedział do mnie, gdyby teraz przyszedł...?  
Tak pięknie pisze o ciszy Mickiewicz: 


źródło: internet
    W te wakacje robiłam małe malowanie w kuchni, ponieważ wreszcie skończyłam odnawianie mojego kredensu, zakupionego na allegro. Trzeba przyznać, że dużo radości sprawiło mi udekorowanie go.









    A w pokoju na poddaszu też prawie Święta,  jeszcze tylko choinkę trzeba ubrać....





Zachwyciłam się tymi gwiazdeczkami. zrobiłam ich tyle, że ozdobiły kominek, świecznik i zasłony.


    Te gwiazdeczki mnie zauroczyły. Zakochałam się w tym wzorku po prostu. Ładne, prawda?






    Zawiesiłam kilka na zasłonkach.


    Stojak wyszperany na targu staroci za grosz, pomalowany, przetarty...


     Kochane, trudno zmobilizować się po tak długim okresie absencji:) Pomyślałam jednak, że będzie to dobra okazja, by wrócić na chwilkę. Dziękuję za miłe maile:) Żyję, mam się dobrze, nie wyrabiam tylko na zakrętach:)  
     Życzę Wam, aby te zbliżające się Święta Bożego Narodzenia były dla Was czasem radości i pokoju, aby maleńki Pan Jezus błogosławił Wam w Waszych zamierzeniach.  
    Pozdrawiam Was ciepło:) 
Ewa 




piątek, 25 kwietnia 2014

OSTATNIO...

     Ostatnio miałam okazję być pod Halą Targową. No i oczywiście wróciłam z rupieciami- kupiłam  dwa kolejne świeczniczki. Dołączyły do starego zardzewiałego, który jest moim ulubionym:) Baaardzo lubię takie cynowe drobiazgi. A jeśli kosztują parę złotych- uwielbiam po prostu:)))






... stała na chodniku... komuś już nie była potrzebna.... Jak mogłam nie przygarnąć?




       Jakiś czas temu sprawiłam sobie taki oto woreczek na bieliznę. Haftowałam go krzyżykami na płótnie. Pierwszy raz w życiu! Niesamowita frajda! Rozumiem teraz te dziewczyny, które to lubią. Do tej pory wydawało mi się to niezwykle trudne,  póki nie spróbowałam.






 Pozdrawiam Was serdecznie. Mam nadzieję na słoneczny majowy weekend:)))
eWa






sobota, 15 lutego 2014

TEN TABORET

....to pamiątka mojego męża z domu rodzinnego.  Ma już,,,, lat. Ostatniego lata ktoś nieopatrznie pozostawił go na deszczu i siedzisko nie wytrzymało tego eksperymentu. Tej zimy postanowiłam coś zrobić z plątającym się obskurnym taborecikiem. Pomalowałam go na biało, dołożyłam gąbkowe siedzisko i zrobiłam szydełkowe pokrycie. A całość wygląda tak:








          Muszę jeszcze napisać o przemiłym spotkaniu, które miało miejsce w styczniu. Do Krakowa wpadła Chranna, przemiła osóbka o filigranowej posturce i przesympatycznym usposobieniu:))) Poszłyśmy na kawkę na Kazimierz  i spędziłyśmy w moim ulubionym "Kolanku" kawał czasu. Gdyby nie późna noc i chcieli zamykać lokal,  pewnie byśmy gadały do rana.... o życiu, o szyciu, o haftowaniu. No w ogóle o wszystkim:) Dzięki Aniu i mam ochotę na jeszcze:)))
Ania podarowała mi między innymi saszetkę z lawendą. Saszetka ma śliczny haft, a lawenda pachnie jak szalona. Tego nie możecie poczuć, ale zobaczyć tę piękną poduszeczkę- proszę bardzo:







Na dziś tyle:) Pozdrawiam Was serdecznie i życzę  przemiłej niedzieli
eWa