Ostatnio miałam okazję być pod Halą Targową. No i oczywiście wróciłam z rupieciami- kupiłam dwa kolejne świeczniczki. Dołączyły do starego zardzewiałego, który jest moim ulubionym:) Baaardzo lubię takie cynowe drobiazgi. A jeśli kosztują parę złotych- uwielbiam po prostu:)))
... stała na chodniku... komuś już nie była potrzebna.... Jak mogłam nie przygarnąć?
Jakiś czas temu sprawiłam sobie taki oto woreczek na bieliznę. Haftowałam go krzyżykami na płótnie. Pierwszy raz w życiu! Niesamowita frajda! Rozumiem teraz te dziewczyny, które to lubią. Do tej pory wydawało mi się to niezwykle trudne, póki nie spróbowałam.
Pozdrawiam Was serdecznie. Mam nadzieję na słoneczny majowy weekend:)))
eWa